Podróż Wypad na Fuerteventurę i skok na Lanzarotę
Wymagane:
najbardziej lastowe "last minute", nie za długo w samolocie, ciepło na miejscu, i hablać po hiszpańsku. Wyszukiwarka wyrzuciła Fuerteventurę:) Po długiej i nudnej podróży, widoki za oknem nie były zachęcające.
Ale po wylądowaniu, okazało się, że nie jest tak źle.
Ciepły wiatr i słońce zawsze nastroją pozytywnie.
Wrzucam tą podróż, bo zaraz pół roku minie i trzeba będzie nastepną podróz organizować, a tu takie zaległości.
Wyspa nie jest trudna, w zasadzie długa na 150km, szeroka na 60 km, w najwęższym miejscu 4 km. Jednak góry trochę przeszkadzają w łatwej jeździe ale i dodają uroku. Trudno tu mówic o jakimś konkretnym programie zwiedzania, chybił/trafił w zupełności wystarcza na tak małej wyspie. Jednakże ja osobiście z braku czasu na przygotowania, korzystałam mocno ze wskazówek naszej kolumberowej Neiven i Kornomaniaca11.
Dziko i pusto, takie jest pierwsze wrażenie.
Wybieramy jakąś drogę, po czym się okazuje, że droga się kończy i jest tylko ścieżka dla kóz. Miasteczka i wsie wśrodku pustkowia, 4 domy na krzyż, za płotem pustynia. Na domku napis do sprzedania. Zastanawiam się kto to kupi, sasiad czy turysta i po co?
Wystarczy w zasadzie pierwsza lepsza mapka z wypozyczalni, a najlepiej dwie i w drogę.
Runda północna obejmuje:
Montana Roja - fotogeniczny czerwony wulkan, dalej są cudowne wydmy z perłowo-białym piaskiem, który przywedrował z wiatrem aż z Sahary - , zaliczane do Parque Natural Dunas de Corralejo,
Lajares - wulkan z wyrwą czyli Montana de la Arena, miasteczko i kościół ,
El Cotillo - piękne skały i urwiska, czasem występują tam 8 metrowe fale, pełno surferów na nie czeka, a z surferami kobiety, które umilają czas towarzyszom często topless.
La Oliva - znowu urocze miasteczko, ciekawy kościół z wieżą wybudowana z lawy.
Mozna zaliczać te małe miasteczka jak paciorki w koralach:)
Droga zawsze jest malownicza, wulkaniczny rodowód wyspy widać wszędzie, zaskoczeniem są złociste plaże z saharyjskim pochodzeniem. Betancuria - bardzo urocze i malownicze miejsce, Antigua, Pajara, Tuineje - to te paciorki.
Wszędzie gdzie pojedziemy będzie dziewiczo pięknie, bez tłumu turystów, czasem cisza aż dzwoni w uszach.
przez trzy dni zwiedzalismy wyspę wypożyczonym autem. W każdym turystycznym ośrodku są wypożyczalnie i oferowane różne ceny. Jednak 25 Euro to chyba najniższa możliwa cena do uzyskania za dzień. Przez moment miałam ochotę na skuterową jazdę, ale na Fuerteventura nie jest to popularne. W związku z tym, że trzeba było coś robić kupiliśmy w jakimś lokalnym biurze podróży wycieczkę na Lanzarote. W ogóle to bardzo lubię chodzić po różnych lokalnych biurach podróży i wypożyczalniach. Spotyka tam się ludzi otwartych na kontakty z różnych zakątków świata. Auto wypożyczała nam Czeszka, która rozmawiała ze mną po hiszpańsku, z moim mężem po angielsku, jak wyczaiła, że my rozmawiamy po polsku, przeszła na polski, mój mąż na czeski i zrobiło się bardzo wesoło, bo sprawdzaliśmy jeszcze znajomość rosyjskiego. W biurze podrózy była natomiast sympatyczna i piękna Niemka, która częstowała nas domowymi wypiekami bożonarodzeniowymi i kawą. Więc pół dnia zabiliśmy, jak ja to określam.
Wycieczka na Lanzarotę była z przewodnikiem anglojęzycznym, najważniejsze, że nie trzeba było wstawać o świcie, czego ja nie znoszę, a większość kolumberów traktuje jako swój obowiązek i ja ich bardzo podziwiam za zdjęcia i za to poświęcenie.
Wyprawa do Parku Timanfaya, bardzo mi się podobała, trudno wyobrazić sobie takie przestrzenie pokryte lawą, potęgowała to wszystko "katastroficzna" muzyka jak już byśmy przeżywali koniec świata, a Smok Wawelski przecież przywiózł świeże njusy, od Mayów, że końca na razie nie będzie. Trzeba szepnąć tym z Timanfaya, żeby obciachu nie robili.
Zdecydowanie poprawia humor wizyta w winnicy, można próbować, kupować i dalej próbować, pod koniec próbowania nawet mi pracę zaproponowali, żebym turystów do próbowania zachęcała :)
Podobno jeżdżą po całej wyspie, każdego dnia są w innej miejscowości. Różnej urody i oryginalności rzeczy można na takim bazarze nabyć, nie wyłączając usług nastawiania kręgosłupa. Mozna kupić bardzo ładną biżuterię z lawy po cenach mocno konkurencyjnych do cen ze sklepu w Timanfaya.
Najbardziej oryginalne na tym bazarze były Senegalki, niestety fotografowanie pań było niebezpieczne, można było oberwać od Senegalczyka.
Ja byłam na bazarze, który odbył się Caleta de Fuste, ale nasza kolumberowa mapka jak czegoś nie widzi, to zawsze lokuje w Zatoce Gwinejskiej, a tam na pewno jeszcze nie dotarłam
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
zdecydowanie zyskują przy bliższym poznaniu
-
Oglądam , czytam i mam coraz większą ochotę na Wyspy Kanaryjskie.
Pozdrawiam :) -
Piękne miejsce,fajne klimaty-).
Nigdy tu nie byłam,ale z przyjemnością obejrzałam.
Pozdrawiam-) -
Choć nie jest to "mój" rejon, to jakoś tak zawsze chętnie obejrzeć, co na tych Kanarach słychać:) Tak jak przy Andaluzji, tak i tu bardzo miło spędziłem czas czytając i przeglądając Twoje zdjęcia:) Niesamowite są te krajobrazy, gdzie ludzi prawie w ogóle nie ma, a tylko natura jest, piasek, lawa i wzgórza oraz ciekawe formacje skalne:) Cieszę się, że wyprawa się udała:) Pozdrawiam!
-
fajna relacja, 'jestem po Fuercie', byłem tam tego lata (właśnie wrzuciłem podróż na kolumbera, zapraszam do obejrzenia), bardzo mi się podobało...tak się składa, że ja również pojechałem będąc pod wrażeniem relacji i zdjęć Neiven...
bardzo przyjemnie jest obejrzeć Fuerteventurę i Lanzarote przez Twój obiektyw, bardzo mi się podobało, masa fajnych zdjęć...
gratuluje podróży i duży plus ode mnie, pozdrawiam -
tak, pod tym wzgledem wyspa jest urokliwa
-
Fajna wyprawa podobały mi się te opustoszałe plaże i wydmy
-
Dzięki i polecam sie na przyszłość :)
-
Lanko, wroze Ci dalsze ciekawe podroze szlakiem jezyka hiszpanskiego, bo go na swiecie nie brakuje :-)
-
Fajnie było powspominać z Tobą wizytę na Fuerte i zobaczyć na zdjęciach kilka miejsc z trochę innej perspektywy. Cieszę się bardzo, że moja relacja okazała się przydatna w planowaniu Twojej podróży - dzięki za wzmiankę :) Pozdrawiam.